Starożytna mądrość mówi: Jak na górze, tak na dole. Oraz: W zdrowym ciele zdrowy duch.
Wraz z nastaniem galaktycznego wschodu (Dnia Swaroga) wzrasta wśród ludzi świadomość ciała jawnego i jego połączenia z pozostałymi ciałami i przyrodą. Co bardziej światłe umysły zaczynają rozumieć znaczenie włosów na ciele. Przez lata dość powszechnym stało się przekonanie, jakoby włosy stanowiły pozostałość ewolucyjną. To oczywisty błąd rozumowy, zważywszy, że człowiek pod względem owłosienia odróżnia się od świata zwierzęcego: włosy rosną u niego bardzo intensywnie, ale tylko w niektórych miejscach, a najmocniej na głowie.
Włosy służą do łączności z wszechświatem i przyrodą. Te na głowie to nasz główny nadajnik i odbiornik. Z tego wniosek, iż gęste, długie i mocne włosy na głowie świadczą o dobrym połączeniu z kosmosem.
Nie jest to co prawda tożsame z poziomem ewolucji duchowej (czasami te dwie właściwości są mylone). Ludzie służący bytom demonicznym (chociażby wielu muzyków deathmetalowych) czy biomaszyny (tu z kolei można podać przykład ślicznych, ale ‚pustych w środku’ dziewcząt) mają wspaniałe, długie włosy. Połączenie z wszechświatem funkcjonuje u nich rzeczywiście doskonale, tyle że połączenie z jego ciemną stroną. Silne włosy świadczą o umiejętności poddania się (dlatego żeńczyny mają z nimi mniej problemów) – niekoniecznie Bogu. Z drugiej strony – włosy to oś woli (wol-os). Biomaszyny wolnej woli nie posiadają. Stąd, paradoksalnie, lepiej rosną im włosy – tam, gdzie nie da się złamać woli, nie ma kłopotów z włosami.
Sporo zaawansowanych duchowo mistrzów ostatniego wieku miało nienajlepsze włosy i problemy ze zdrowiem. W obecnych czasach dusza niekiedy wybiera ciało jakby ‚na opak’, tzn. wciela się w coś słabowitego, aby ćwiczyć bezpośrednią łączność z Duchem. To takie celowe stawianie sobie przeszkód dla treningu. Duch jest ponad wszystkim. Niewidomy, przebudzony duchowo człowiek może widzieć dużo więcej niż zdrowi, a uśpieni.
W kalijudze, czyli Wieku Żelaznym, wiele rzeczy ‚stoi na głowie’. Tu z pomocą przychodzi nam inna mądrość: Nie sądź po pozorach. W kalijudze to bez sensu. Zdrowe ciało wcale nie oznacza zdrowego Ducha. Mało tego, w tym zdrowym, imponującym ciele może w ogóle nie być żadnego Ducha. To główna cecha Epoki Lisa, czyli zwodzenie. Podobnie ci, którzy dzierżą władzę wcale nie są najmądrzejsi itd. Oczywiście, nie wszystko zostało odwrócone o 180 stopni, to byłoby zbyt proste. Mamy przeto również mądrych polityków (niewielu), a u niektórych ludzi dorodne włosy i ciało nadal odzwierciedlają przejawiającą się przez nich Boskość.
Epoka Lisa uczy nas rozróżniania, czujności, patrzenia na świat wzrokiem duchowym. Teraz przechodzimy z Epoki Lisa do Epoki Wilka, więc zamieszanie sięga zenitu. Nowe wypiera stare i czasami można się pogubić, co już jest nowe, co jeszcze stare; co jest wilkiem, a co lisem, który tylko przebiera się za wilka, żeby jak najdłużej pociągnąć swoją rolę.
Pojawia się coraz więcej blogów i vlogów pouczających, jak dbać o ciało. Przebija przez to czysty materializm, niemniej i tak da się z tego wyciągnąć wiele dobrego.
Porządkując i rozwijając swoje ciała niematerialne powinniśmy też zauważyć analogiczne porządkowanie się ciała fizycznego. Jednak nie zawsze działa to wprost proporcjonalnie. Praktyka terapeutów wskazuje, że oczyszczając duszę dużo łatwiej uzdrowić ciało, niż je odmłodzić. Główną przyczyną są „skamieniałe” wyobrażenia i poglądy na temat ciała i zachodzących w nim z wiekiem procesów. Tak samo odnowienie łączności z kosmosem niekoniecznie skutkuje odrośnięciem włosów na głowie, ponieważ niewielu ludzi wierzy, że włosy mogą odrosnąć.
Tu z pomocą przychodzą metody „oddolne”. Myślę, że warto po nie sięgnąć. Należą do nich nie tylko naturalne kosmetyki, lecz także wizualizacja (to, powiedzmy, sposób nie tyle „dolny”, co „środkowy”). Nadchodzi Epoka Wilka i czas na uporządkowanie wszystkiego: niech zewnętrze znowu odbija wnętrze, dół górę itd. Koniec krzywych zwierciadeł. Dlatego dobrze działać i „od góry” i „od dołu”, porządkować zarazem wnętrze i zewnętrze. Piękno zewnętrzne też jest ważne, bo bez niego – po co właściwie żyć w materii? To uciekajmy w cudne światy duchowe, zamiast się tu męczyć.
Piękno zewnętrzne dotyczy także mężczyzn. Nie chodzi oczywiście o rywalizację na tym polu z żeńczynami, ale przejawianie Boskości w męskim aspekcie (piękno to boska cecha).
Wszystko działa w dwie strony: wzmacniając kontakt z kosmosem pobudzasz swoje włosy; ale i pobudzając włosy do wzrostu ułatwiasz sobie łączność z wszechświatem. Przez długi czas nie używałem żadnych kosmetyków (*nazwa od słowa kosmyk, a kosmyk od kosmosu). Prawie rok temu dostałem naturalny (w miarę) płyn do brody. Zacząłem go używać, a gdy się skończył, kontynuowałem pielęgnację zarostu różnymi olejami, do których dodawałem olejków eterycznych.
Dorodność brody zależy od połączenia z Bogami i Przodkami, przede wszystkim z męską linią ziemskiego Rodu. Moja broda rosła dobrze, ale teraz stała się znacznie gęściejsza, bujniejsza, konkretniejsza. Dzięki olejom mam potężniejszą brodę i łatwiej mi łączyć się z Rodem.
Nie chodzi o farbowanie lisa na szaro. Współczesny kult piękna i młodości to znowu czysty materializm. Próby usilnego zachowania młodości często podwajają szpetotę, jaką przynosi degeneracja ciała (dzisiaj powszechnie uznawana za „starość”). Jak mówi Jordan Peterson: Nie ma nic brzydszego od starego dziecka. Mądrze prawił na ten temat Aleksander Dugin: „W społeczeństwie tradycyjnym starzec uznawany jest za wzorcowy, normatywny obraz człowieka. Starcem mianowano człowieka nie dlatego, że się starzał, ale z powodu jego duchowej dojrzałości; toteż każdy dążył do tego, aby stać się starcem. Starość oznaczała stan doskonałości. Ludzie wzrastali w kierunku świadomości – od materii, ciała, do świadomości duchowej. W dzisiejszych czasach obserwujemy radykalne przewartościowanie tych pojęć. Wzorcowym obrazem człowieka w naszych czasach jest człowiek młody. Jeśli sto lat temu był to człowiek dojrzały, tj. dojrzały mężczyzna i dojrzała żeńczyna, to w wieku XX jest to już młodzieniec, a w czasach dzisiejszych – nastolatek. Infantylizm i podrostkowość, niedojrzałość – stały się normami społecznymi. W związku z tym cel ludzkiego życia został odwrócony” (*tłum. Nażyra Ludowita).
Taki stan rzeczy wynika z jednej strony z faktu, że pojęcie „starzenia się” zaczęło nabierać w ciągu wieków znaczenia degradacji, niedołęstwa i choroby. Pierwotnie starość oznaczała stan „stu-Ra” (stu słońc). Dziecko rodzi się i jest słońcem, ale w ciągu życia moc człowieka naturalnie wzrasta, wzmaga się stokrotnie. W naturze starzec jest nie tylko mądrzejszy, ale też sprawniejszy i silniejszy od młodzieńca. Nic dziwnego, że ludzie uciekają od tego wypaczonego pojęcia starości. Z drugiej strony: to skutek odcinania się od korzeni, od mądrości Przodków, skutek napompowania młodych ludzi egoizmem, braku szacunku do przeszłości („liczy się tylko przyszłość” albo „tu i teraz”).
Oświecenie, ku któremu wzrastamy, nie oznacza burzenia porządku. Niektórzy ludzie świadomie zajmujący się rozwojem duchowym uważają przemiany społeczne, takie jak emancypacja kobiet, forsowanie praw mniejszości seksualnych czy problematyzowana przez Dugina infantylizacja społeczeństwa, za kolejne kroki w duchowej ewolucji, wyłamywanie się ze sztywnych ram, przejaw niczym nieograniczonego tworzenia jako boskiej cechy. Mylą oni przy tym bezład z wolnością. Bezład to nie wolność, a ład to nie ograniczenie (chociaż ego może tak go postrzegać).
Człowiek oświecony nie musi się wyłamywać, nie buntuje się. Nie zakłóca Boskiego Porządku (musiałby negować sam siebie). Nie walczy z płcią, ani z prawem grawitacji. Choć rzeczywiście stoi ponad nimi. Jeśli zechce, może unosić swe ciało w powietrzu. Może zmieniać się z mężczyzny w kobietę, z człowieka w zwierzę, może przejawiać się naraz w niezliczonej ilości ciał itd.
Na Ziemi pojawiają się czasem istoty zwane awatarami. Są to inkarnacje istot, które osiągnęły poziom Bogów lub półbogów. Chyba najbardziej znani awatarowie ostatnich dziesięcioleci to Sai Baba i Babaji. Cechowało ich wzniesienie się ponad prawa przyrody, dlatego na przykład ani Sai Babie, ani Babajiemu nie rosła broda. Oni pojawili się tu już jako istoty niebiańskie, nie po to, by rozwijać Ród. Ich ciało nie rzucało cienia, nie dotykały ich krople deszczu. Posiadali pełną władzę nad materią i często materializowali różne przedmioty.
Pewnego dnia Sai Baba potoczył w stronę jednego ze swych gości kamyk, a ten w jego ręku zamienił się w coś słodkiego o niespotykanym, zachwycającym smaku. Gość zażartował, że można by całe góry przemienić w takie smakołyki. Tu Sai Baba poważnie odpowiedział, że byłoby to wykroczenie przeciwko przyrodzie. Droga do oświecenia to droga do Najwyższego Ładu. Ciężko tam dojść praktykując nieład.
Z intelektualnego punktu widzenia oświecenie przypomina nihilzm (z tego powodu inspirowany filozofią Dalekiego Wschodu Schopenhauer zabrnął w pesymizm). Ale to tylko punkt widzenia intelektu, czyli ego. Stwierdzenie, że życie nie ma sensu i człowiek sam nadaje mu sens można uznać za prawdziwe, przy czym to jedynie intelektualne przelewanie z pustego w próżne. Oświecenia nie doświadcza się przez analizowanie i definiowanie.
Kiedy zaczyna się pisanie o oświeceniu, dobrze powoli kończyć pisanie. Podsumowując:
1) przy całej świadomości wpływu Ducha i umysłu na ciało nie powinniśmy oceniać powierzchownie,
2) nie zmienia to faktu, że warto zadbać także o zewnętrzne piękno,
3) lepiej wsiąść na trochę jeszcze nieogarniętego i bidnego szarego wilka niż farbować lisa na szaro, czyli
4) zamiast tuszować więdnięcie ciała lepiej albo realnie odmładzać się, albo starzeć z godnością,
5) warto pamiętać, że oświecenie to całkowita wolność, ale i ład,
7) oświecenie to nie nihilizm, chociaż dla intelektu wygląda podobnie.
Wyszło sześć punktów. Szóstka to dobra liczba, „niedobry” jest tylko jej dzisiejszy zapis. Dawniej szóstkę zapisywano jak siódemkę, a siódemkę jak siódemkę „europejską”, czyli przekreśloną. A dlaczego siły ciemności wybrały sobie szóstkę, to pewnie już wiecie, a jeśli nie, to polecam wam ruską wiedzę z dolmenów. Tam też znajdziecie o nieśmiertelności (cielesnej) człowieka oraz o tym, dlaczego ludzie przyzwyczaili się do umierania. Bądźcie zdrowi, dobrzy, mądrzy i piękni.
Żdan Borod