Orgonit po słowiańsku, czyli mocaryt

naturalny orgonit z wosku czyli mocarytW ostatnich latach popularne stały się urządzenia nazywane „orgonitami”. Stanowią one dość ciekawe połączenie wykorzystania mocy kryształów i przekształceń elektromagnetycznych.

Orgonity kojarzone są często z postacią Wilhelma Reicha, który używał mechanizmu działającego w orgonitach w swoich badaniach oraz wprowadził pojęcie „orgonu”. Reich należał do radykalnych krzewicieli rewolucji seksualnej, przez co orgonity łatwo odrzucić jako wynalazek sił ciemności. Jednak fakt, że niezrównoważony naukowiec wykorzystywał w swoich badaniach dane zjawiska fizyczne, nie może być argumentem przeciwko zjawiskom samym w sobie. Sam orgonit nie został zresztą wymyślony przez Reicha, a przez znacznie mniej znanego Karla Hansa Welza, który opatentował go na początku lat 90., posługując się reichowską terminologią.

„Orgonit” to zatem nazwa zastrzeżona; dla przyrządów budowanych przez ludzi nie posiadających do niej uprawnień należałoby znaleźć inną – na przykład „harmonizatory energetyczne” lub „przekształcacze mocy”. Osobiście uważam, że podobne urządzenia mogą przynieść wiele korzyści, o ile zostaną odpowiednio zbudowane: przy użyciu jak najbardziej naturalnych i rodzimych surowców.

Uważanie orgonitów za narzędzie ciemnych sił jest w znacznej mierze słuszne. Są to urządzenia kumulujące dobrą energię, mówiąc najprościej – dodające człowiekowi sił życiowych i rozbudzające jego moce duchowe. Jednak człowiek swoją siłę życiową i duchową moc może ukierunkować w różny sposób. Najlepszym przykładem jest pozytywne myślenie, które kojarzy się głównie ze Stanami Zjednoczonymi. Społeczeństwo amerykańskie wykorzystało pozytywne myślenie do budowy materialistycznej cywilizacji.

Orgonity tworzy się zazwyczaj z żywicy epoksydowej oraz wydobywanych na skalę przemysłową minerałów. Już u podstaw takiego urządzenia leżą więc energie chciwości i egoizmu, związane z grabieżczą eksploatacją Matki Ziemi. I chociaż ostateczne oddziaływanie orgonitu zależy przede wszystkim od intencji budującego, to nieświadomość odnośnie używanych materiałów świadczy też o nie do końca czystych intencjach.

W swoim działaniu orgonity wykorzystują zjawisko absorpcji fal elektromagnetycznych, polaryzacji fali, właściwości piezoelektryczne kryształów oraz zdolności kamieni do niwelowania i transformacji negatywnych energii. Odpowiednio skonstruowany przyrząd działa na wielu poziomach, począwszy od rozpraszania smogu elektromagnetycznego i zwiększania ilości jonów ujemnych w powietrzu, przez oczyszczanie biopola i aury całego otoczenia, po wzmacnianie impulsów duchowych służących dokonywaniu korzystnych zmian w życiu.

Odtąd dla urządzeń budowanych popularną metodą będę używał nazwy „orgonit”, natomiast dla analogicznego urządzenia zbudowanego z czystych materiałów będę posługiwał się swojsko brzmiącą nazwą „mocaryt”.

Jak wspomniałem, w orgonitach najczęściej wykorzystywanym tworzywem pochłaniającym fale elektromagnetyczne jest żywica epoksydowa. Użycie tego syntetyku to poważny błąd, bo chociaż z fizycznego punktu widzenia działa on bez zarzutu, to wnosi do otoczenia obcą energię. Przede wszystkim jednak masowa produkcja przyrządów zbudowanych z nienaturalnej żywicy prowadzi do powstania sporej ilości odpadów.

Idealną materią pochłaniającą promieniowanie elektromagnetyczne jest woda (dlatego jedzenie tak szybko podgrzewa się w mikrofali). W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby skonstruować mocaryt przy użyciu wody. Ponieważ jednak w budowie bardziej praktyczne okazują się ciała stałe, jako naturalną substancję poleca się wosk pszczeli. Mocaryt z wosku nie jest już taką ładną błyskotką jak „orgonit”, nie widać też, co zostało w nim zanurzone. Ale właśnie o to chodzi, aby skończyć z powierzchownym spojrzeniem na sprawę.

Wosk pszczeli kosztuje co prawda trochę więcej niż wspomniana popularna sztucznielizna, daje za to zupełnie inny poziom harmonii. Ta wydzielina świętych owadów sama w sobie stanowi błogosławieństwo dla człowieka, wprowadza do naszego pola informacyjnego ich wibracje. Mocaryt zbudowany na bazie wosku jest mniej trwały, podatny na pewne odkształcenia, lecz dzięki temu staje się również strukturą żywą i dynamiczną, o wiele skuteczniej przetwarzającą informację i co najważniejsze – łączącą nas z przyrodą.

Druga sprawa to kamienie (minerały), których używamy. Po przeczytaniu dostępnych w sieci porad dotyczących budowy orgonitu konstruktor wybiera się najczęściej do sklepu z kryształami. Zazwyczaj pisze się o konieczności użycia kryształu górskiego jako podstawowego minerału, z czym nie do końca się zgadzam.

Kryształy kwarcu uważa się za niezbędne dla funkcjonowania orgonitów ze względu na ich silne właściwości piezoelektryczne, co decyduje o skuteczności w niwelowaniu szkodliwych promieniowań elektromagnetycznych. Kryształ górski jest rzeczywiście doskonałym piezoelektrykiem, ale świetne własności piezoelektryczne posiadają także inne kryształy kwarcu, na przykład krzemienie. Stopień ich piezoelektryczności przedstawia się różnie, co jednak bardzo łatwo sprawdzić: im większa zdolność kwarcu do wydawania iskry, tym silniejsze są jego zdolności piezoelektryczne.

Poza kwarcem bardzo dobrymi piezoelektrykami są turmaliny.

Przezroczysty kryształ, oczywiście, wzmacnia działanie „orgonitu”, ponieważ oprócz właściwości piezoelektrycznych posiada również właściwości piezooptyczne. W mocarycie również ma to znaczenie, mimo nieprzezroczystości wosku. Przezroczysty kwarc jest więc bardzo korzystny, jednak wcale nie konieczny.

Dlatego nie trzeba obkupować się w kryształy górskie, ametysty czy cytryny. Krzemień i inne odmiany kwarcu można łatwo odnaleźć w przyrodzie, chociażby wśród żwiru. Jeśli koniecznie chcemy umieścić w mocarycie przezroczysty kryształ kwarcu, to wystarczy jeden nieduży słupek, niezależnie od wielkości urządzenia.

Druga rola kryształów w orgonicie to transformacja, nazwijmy to, niefizycznych pasm energii. Kryształ górski, oczywiście, spełnia tę rolę znakomicie, lecz znowu nie jest niezastąpiony. W tym wypadku w ogóle nie musi to być kwarc, nie muszą to być też kamienie szlachetne, dlatego warto całkowicie puścić wodze intuicji i korzystać z różnych minerałów, jakie napotkamy w naturze – tych, których emanację odczuwamy jako dobrą dla siebie. Moc emitowana przez takie kamienie będzie dla nas dużo korzystniejsza, będzie też powiązana z naszą ojczystą ziemią. Tak zbudowany mocaryt działa zgodnie z naszą drogą życiową, z naszym miejscem na tym świecie. Przed zatopieniem kamieni w wosku warto zżyć się z nimi, zaprzyjaźnić, poznać je.

Ostatnim elementem orgonitu są metale. W przypadku mocarytu bynajmniej nie zachęcam do korzystania ze znalezionego złomu. Polecam użycie kawałków metalu, które towarzyszyły nam przez pewien czas i są w jakiś sposób nam bliskie, ale już nieprzydatne. Metal bazowy to żelazo, w mniejszym stopniu miedź, można wykorzystać także niepotrzebne elementy srebra i złota, na przykład kolczyki bez pary oraz inne metale, jeśli czujemy, że będą nam sprzyjać.

Mocaryt budujemy w radosnej atmosferze w czystym energetycznie pomieszczeniu. Uczucia panujące w czasie jego budowania, a zwłaszcza podczas zastygania wosku, będą miały decydujący wpływ na jego oddziaływanie. Warto wypełnić przestrzeń pogodnymi dźwiękami, umysł wzniosłymi myślami, a serce dobrymi uczuciami.

W ostatnim czasie wzrosło moje zainteresowanie kamieniami i mocarytami. Być może, ma to związek ze zwiększającą się ilością szkodliwych promieniowań, z czym w najbliższych latach, niestety, należy się liczyć. Na szczęście to zjawisko tylko przejściowe.

Udanych mocarytów i wszystkiego dobrego!

Żdan Borod