Kultura aryjska a szamanizm. Kanały przemytu okultyzmu

W ostatnich latach w Polsce mocno rozpowszechnił się nurt kultury duchowej, który zbiorczo określić można mianem „szamanizmu” czy raczej „neoszamanizmu”. Jego popularność wynika przede wszystkim z tego, iż odnosi się głównie do kultury rdzennych ludów Ameryki, zwłaszcza Ameryki Południowej, gdzie do dziś stosuje się szczególne, „magiczne” rośliny mające leczyć ciało i duszę. Kultura indiańska zaś kojarzy nam się bardzo pozytywnie: często nazywamy Indian swymi braćmi, gdyż – podobnie jak Słowianie – żyli oni w ścisłej harmonii z przyrodą, dopóki nie zniszczyła ich zachodnia cywilizacja.

Sam darzę rdzenne plemiona Ameryki ogromną sympatią, jednak w kontekście praktyk duchowych sprawa wcale nie przedstawia się tak jednoznacznie. Kultura rasy czerwonej na przestrzeni tysięcy lat uległa silnemu zróżnicowaniu i niestety w pewnych obszarach nabrała cech demonicznych.

Chodzi przede wszystkim o trzy najsłynniejsze cywilizacje rdzennej Ameryki: Azteków, Majów i Inków. Narody te z czasem oddaliły się od natury, zaczęły wznosić kamienne miasta i włączyły do swoich obrzędów krwawe rytuały. Zarówno wierzenia, jak i sakralna architektura tych ludów wykazują wiele podobieństw do starożytnej Mezopotamii, która stała się jedną z naczelnych siedzib okultyzmu.

Okultyzm, czyli kult ciemności, został sprowadzony na Ziemię ok. 6000 lat temu w rejony Cejlonu (wcześniej mroczne kulty próbowano krzewić na Atlantydzie, co skończyło się jej zatopieniem) i przekazany czarnoskórym Drawidom. Jego wyznawcy zostali potem wygnani na Bliski Wschód, gdzie udało się przenieść okultyzm do wierzeń Mezopotamii i starożytnego Egiptu. Dokonywało się to poprzez coraz silniejsze akcentowanie kultów księżycowych oraz stopniową podmianę jasnej bogini na czarną matkę. Następnie kulty te zostały przemycone praktycznie do wszystkich ważniejszych współczesnych religii. Ukryte są również w popkulturze – na przykład w muzyce rozrywkowej, w której odnaleźć można mnóstwo symboli egipskich i babilońskich. Wytworem okultyzmu jest też magia. Wszelkie filmy, książki i produkty związane z magią, takie jak tarot czy Harry Potter, cechuje wyraźne powinowactwo z okultyzmem; ich obecność w życiu oznacza bezpośredni wpływ okultystycznych sił na człowieka.

Jaką drogą ciemne kulty trafiły do kultury azteckiej, inkaskiej i majańskiej – nieistotne; być może, wywodzą się jeszcze z czasów atlantyckich. Ważne, że są to te same rytuały i kulty. Niebezpieczeństwo natomiast tkwi w tym, że ludzie często przyjmują wszystko, co „indiańskie” za dobrą monetę. Nikomu nie przeszkadzają tolteckie elementy w ceremoniach szamańskich, a to już prosta droga do zaszczepienia w nich okultyzmu. Nawet jeśli w ceremoniach stosuje się święte, oczyszczające medycyny Indian, takie jak ayahuasca czy huachuma, to absolutnie nie daje to pewności, że ceremonie te są czyste energetycznie. Podczas ceremonii można przepracowywać ważne osobiste tematy, a jednocześnie zasilać swoją energią niechciane byty.

Szamanizm to nurt eklektyczny i ponadnarodowy. Siły ciemności uwielbiają tradycje eklektyczne z oczywistego powodu: kiedy pomiesza się kilka kultur, bardzo łatwo w tej mieszaninie podsunąć ludziom coś obcego i krok po kroku wpoić dowolne wartości. Dlatego rację mają ci, którzy przestrzegają przed oddawaniem energii czemukolwiek, co nie wiąże się z kulturą rodową. Kiedy bowiem pielęgnujemy tylko swoją rodzimą kulturę, nie pozwalamy sobie wciskać niepotrzebnych bóstw, rytuałów, atrybutów i symboli. Owszem, inne kultury powinniśmy szanować i warto je poznawać, lecz nie należy ich łączyć z kulturą ojczystą.

W naszej rodowej kulturze magia jako taka nie występuje. Zjawiska duchowe traktujemy jako naturalną część życia i nie robimy z nich tajemnic. W oryginalnych słowiańskich bajkach nigdy nie ma mowy o magii, chociaż następują w nich cudowne zdarzenia. Okultystyczne skażenie w formie okrucieństwa przedostało się do naszych ludowych baśni za sprawą mroków chrześcijaństwa.

Kultura aryjska ocalała przede wszystkim w kulturze słowiańskiej, w najczystszej postaci w kulturach wschodniosłowiańskich, czyli ruskich. W Polsce odradzającą się rodzimą kulturę również próbuje się zepchnąć na jak najciemniejsze tory – poprzez faworyzowanie nocnych i zwierzęcych bóstw, a także narzucanie kultu ognia w miejsce kultu Słońca. Oddawanie czci ogniu to część praktyk okultystycznych – ogień stanowi siłę niszczącą. Słońce natomiast daje życie. Neopogaństwo ma niewiele wspólnego z pierwotną kulturą aryjską.

Jakkolwiek wiele z dziedzictwa Ariów zachowało się w kulturze Indii, tutaj również zachować trzeba daleko idącą ostrożność. Do hinduizmu przesiąknęły bowiem liczne kulty drawidyjskie, jak na przykład kult demonicznej bogini Kali. Jest to więc także kultura eklektyczna, z której Światło należy oddzielać jak ziarno od plew.

Wprowadzanie ciemnych kultów często spotyka się u nieświadomych adeptów z akceptacją dzięki powoływaniu się na równowagę między Światłem i ciemnością. W tym kontekście domieszki ciemnych kultów wydają się im jak najbardziej w porządku. Ludzie ci nie pojmują jednak istoty kultury aryjskiej.

Kultura aryjska daleka jest od obłudy i dwulicowości. „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek” – tak postępują ci, którzy akceptują jakikolwiek kult ciemności. Ariowie są dziećmi Światła i zawsze czcili tylko boskie Światło. Owszem, respektujemy ciemną stronę, rozumiemy, że ma swoje znaczenie i swoją rolę we Wszechświecie, pozwalamy jej iść własną drogą. Jednak nie kłaniamy się jej. Mało tego: pokłonów nie bijemy nawet naszym rodowym Bogom. Ponieważ w naszej kulturze nie chodzi o przebłagiwanie jakichś wyższych sił, aby przypodobać się im i uzyskać ich przychylność – to jest okultyzm. W kulturze aryjskiej mamy rodzinne relacje z Bogami – my przywołujemy Ich jako naszych Przodków, aby napełnić się rodową mocą, aby poczuć z Nimi jedność.

Zachęcam zatem do oczyszczenia swojego życia i otoczenia z wszelkich naleciałości, ze wszystkiego co zbędne. Jeżeli nie masz pewności, czy dana praktyka, dany symbol, dane bóstwo wywodzi się z naszej rodowej kultury – zwyczajnie to odstaw i przestań oddawać temu energię. Kultura aryjska w istocie jest bardzo prosta i nie potrzebuje żadnej nadzwyczajnej otoczki.

Żdan Borod